piątek, 18 marca 2016

Béla Hamvas "Filozofia wina", czyli po trzykroć wino

Autor: Béla Hamvas
Tytuł: "Filozofia wina"
Przekład: Tadeusz Olszański
Wydawnictwo: Wydawnictwo Studio Emka
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2001
Liczba stron: 96


Pozornie błahy temat - wino - został ujęty w naukową formę.
Jak każda doktryna filozoficzna, myśl węgierskiego eseisty, pisarza i filozofa Béli Hamvasa, jest niezwykle subiektywna i może wydać się kontrowersyjna. Zapewne znajdzie zarówno zwolenników, jak i przeciwników.
Warto zapoznać się z przedmową Tadeusza Olszańskiego (ojca bardziej znanego syna, Michała KLIK), by poznać jaką personą był Hamvas:
"Po sfałszowaniu przez komunistów wyborów w 1947 rok rozpoczyna się czas prześladowań. Pod pozorem polemiki z tekstami Béli Hamvasa oraz jego żony Katalin Kemény na temat rewolucji w sztuce, ówczesny czołowy ideolog partii komunistycznej Gyӧrgy Lukács doprowadził do wyrzucenia go z pracy, wysiedlenia z Budapesztu i zakazu publikacji. Kładzie to kres wydawaniu dział Hamvasa na długie lata. Pracuje więc fizycznie, najpierw jako robotnik rolny w Szentendre pod Budapesztem. Jakby tego było mało, zostaje zesłany, jako niebezpieczny, reakcyjny element, na wielką, socjalistyczną budowę zapory i elektrowni wodnej na Cisie. Mieszka w robotniczych barakach, pracuje jako magazynier i nieustannie czyta "swoje" książki. Kronikarze odnotują kilkadziesiąt upomnień i nagan, jakie otrzymał za opuszczanie się w obowiązkach, to znaczy za czytanie książek w czasie pracy! Żyje w ubóstwie, ale nieustannie, do końca życia, czyta i pisze. Przekłada na język węgierski podstawowe dzieła filozoficzne, od starożytnych po współczesne, m.in. Pitagorasa i Platona, Erazma z Rotterdamu i Leonarda da Vinci, Goethego, Kierkegaarda i Nietzschego, Prousta i Gide'a, wreszcie chińskiego filozofa Lao-Tse. W cyklach własnych esejów i rozpraw przedstawia swoje widzenie świata."
Hamvas napisał to dzieło tuż po zakończeniu II wojny światowej, w 1945 roku, w atmosferze głodu i powojennej ruiny. Dobrze mieć to na uwadze, ponieważ autor ujął temat w dość hedonistyczny sposób, w pełni czerpiąc radość i zadowolenie, delektując się smakiem, kolorem, zapachem nie tylko win, lecz również towarzyszącym im pokarmom. Zadedykował swoje dzieło "ateistom, purytanom", czyli możemy się domyślać komu...  Z pozycji jakby starca-filozofa, choć pisał "Filozofię" w wieku 48 lat, upajając się widokami spod starego orzecha, czerpiąc nieomal fizyczną rozkosz z jedzenia marynowanej papryki i darów węgierskiego świniobicia, przedstawia w pogodny sposób wyższość życia w towarzystwie wina, nad życiem bez niego...

Oprócz specyficznego ujęcia tematu (prawdziwi koneserzy win byliby w stanie docenić jego myśl bardziej niż ja) przedstawił Hamvas w "Filozofii wina" garść ciekawych spostrzeżeń, do wykorzystania przez pijących wino o przeciętnych zdolnościach kiperskich. ;-) Hamvas wyłożył swoją filozofię wina w postaci tryptyku, ponieważ jego zdaniem cyfra trzy jest znamienna dla rzeczy doskonałych. A także dlatego, że liczbą wina jest trzy. Opowiada w nim o metafizyce wina, szczepach, winogronach i rodzajach win oraz rodzajach gleby, na koniec zaś o smakowaniu wina.

Żeby naświetlić jak ważny jest to dla niego temat, niech posłuży ten cytat:
"Trzy w jednym to trzy okresy światowej historii wina. Okres pierwszy, metafizyczny, sięga czasu przed potopem, kiedy ludzkość nie znała jeszcze wina, to był dopiero sen, niejasne przeczucie. Zaraz po potopie Noe zasadził pierwszy szczep winorośli i tym samym rozpoczął się nowy etap w dziejach świata. Trzeci okres zaczyna się od przemiany wody w wino i to właśnie my żyjemy w tej nowej epoce. Historia świata zakończy się w momencie, kiedy ze źródeł i ze studni popłynie wino, kiedy deszcz zamieni się w strugi wina, a morze i jeziora także wypełnią się winem." (str. 18)
Dla Hamvasa celebracja i piękno pożywienia to sztuka sama w sobie.
"Gdybym był kobietą, uwielbiałbym podawać do stołu. Jestem pewien, że moje kanapki wzbudzałyby podziw i uznanie. Nikt nie potrafiłby tak harmonijnie połączyć odcieni łososia, cytryny, sardynki, szynki, pokrojonego w plasterki lub ćwiartki jajka na twardo i natki pietruszki, nikt nie skomponowłaby piękniejszej gamy kolorów. Taca przygotowanych przeze mnie do popołudniowej herbaty kanapek byłaby piękniejsza niż martwa natura Ruysdaela. Słoiki z konfiturami i marynatami, puszki z cukrem, kaszą i płatkami stałyby na półkach mojej spiżarni niczym żołnierze w ordynku albo tancerki na scenie, zaś pościel w mojej bieliźniarce ułożona byłaby tak idealnie jak książki na bibliotecznej półce." (str. 25)
"Świat odzyska swój prawdziwy sens, jeśli zostanie uporządkowany, jeśli każda rzecz będzie na swoim miejscu. Każda filozofia dąży do tego samego. I wtedy następuje coś przedziwnego - oto wielość rzeczy jest w istocie pozorna, wszystko stanowi jedność. Hen panta einai - mawiał Heraklit. Tylko rozgardiasz różnicuje, tak naprawdę każda rzecz jest coraz to innym przejawem jedności." (str. 27)
O tych, dla których pisał "Filozofię wina"  wypowiada się następująco:
"Purytanin jest po prostu zatwardziałym idiotą bez serca. Najbardziej krwawe bitwy i najpotworniejsze rewolucje świat zawdzięcza właśnie purytanom. A wszystko dlatego, że ten ubogi duchem człowiek zamiast Boga tworzy sobie ideę i uważa, że ona jest najlepsza. Jest zdesperowany. Zdaje sobie sprawę, że tak naprawdę życie mu się nie układa, a jednak brnie dalej i dalej. Gdyby ten nasz purytanin choć raz w życiu wziął w tradycyjnym węgierskim świniobiciu, gdyby najadł się do syta świeżych kiełbasek, kiszek, kotletów z wieprzowej polędwiczki, pogryzł marynowaną papryką, cebulą, a na kniec spróbował jeszcze pączków z morelową konfiturą i wypił do tego dwie butelki czerwonego wina wytrawnego z Szekszárd - wtedy można by go jakoś uratować. Ale to jest po prostu niemożliwe!" (str. 30)
O tym czym jest duch wina Hamvas mówi:
"Wino robi się z winogron i zakładam, że to jest dla każdego oczywiste. Winogrona są rośliną. Rośliny są zaś najcudowniejszą rzeczą na świecie. Virginia Woolf powiada, że bardziej kocha ludzi niż rośliny. Gdybym to ja miał się wypowiedzieć w tej kwestii, musiałbym się dłużej zastanowić. A kiedy pomyślę, że poczucie doskonałej harmonii ze światem nawiedza mnie tylko wówczas, gdy jestem w lesie, ogrodzie bądź na łące, to chyba skłaniałbym się ku temu, że raczej roślina niż człowiek." (str. 37)
"Wino jest napojem o spirytualnych, oleistych właściwościach. W każdym winie mieszka mały aniołek, który nie znika wcale po wypiciu wina, wprost przeciwnie, dołącza do wielu innych aniołków i rusałek, zamieszkujących w człowieku. Kiedy wychylamy kielich wina, wtedy owe istotki witają anielskim chórem nowego przybysza i obsypują go deszczem kwiecia. Człowieka ogarnia go serdeczność wobec świata. I dlatego twierdzę, że szklaneczka wina to salto mortale ateizmu." (str. 40)
A dzięki temu cytatowi znalezionemu lata temu w gazetowej rubryce z recenzją nabrałam ochoty na poznanie dzieła Hamvasa:
"Z moich licznych peregrynacji wynika niezbicie, że świat dzieli się na kraje wina i wódki, a zatem istnieją również narody wina i wódki. Narody wina są genialne, narody wódki, jeśli nawet nie wszystkie są ateistyczne, to generalnie skłaniają się do bałwochwalstwa. Wielkie nacje wina to Grecy, Dalmatynowie, Hiszpanie, Etruskowie oraz mieszkańcy krajów wybitnie stworzonych do winorośli: Włosi, Francuzi, Węgrzy. Te narody rzadko mają ambicje zmierzające do zbawiania świata czy wpływania na losy dziejów za pomocą karabinu lub pałki. Bo wino chroni przed takimi zakusami." (str. 47)
Z wiedzy czysto praktycznej, jakie węgierskie wina pić (spróbować), również można tu znaleźć cenne informacje. Ale uwaga, erudycja autora jest jak gęsty podzwrotnikowy las:
"Rozróżniam wina jasnowłose (białe) i ciemnowłose (czerwone), potem są wina męskie (wytrawne) i damskie (słodkawe). Ba, dzielę jeszcze wina na soprany, alty, barytony, basy; wina, brzmiące jednym i wieloma tonami, wreszcie wina symfonie. Ale, na swój własny użytek, dokonałem, rozróżnienia na wina solarne, czyli słoneczne, lunarne, czyli księżycowe, i wreszcie wina astralne, czyli gwiezdne." (str. 49)
Hamvas podejmuje też temat wina w żartobliwy sposób:
"Tak więc sobie siedziałem i medytowałem w sadach Balatonberény, a kiedy wreszcie o zachodzie słońca ruszyłem do domu, udało mi się to letnie popołudnie zakończyć wesołym akcentem. Przy drodze ujrzałem szczep winny nova. W pierwszej chwili zdumiałem się, trudno o tym szczepie powiedzieć, że jest drogim kamieniem. Ale w naszym świecie jest też, niestety, miejsce na zło i podłość, na ciemne piekło. I właśnie winorośl nova, żrąca, śmierdząca ciecz, jaka wydobywa się z jej gron, to nic innego jak niechlujna, diabelska próba szatana, który postanowił, że też stworzy wino. (...) Włożył w swoje dzieło tyle jadu, zawiści, nienawiści i złości, tchórzliwej podłości i chytrości, że powstało coś wbrew naturze, ale jednocześnie powstał krzew niesłychanie winodajny. Nova daje z jednego krzewu dwadzieścia razy więcej gron niż inne szlachetne gatunki. Ale komu? Daje skąpym i przebiegłym, którzy chcą mieć jedynie jak najwięcej! (...) Twoim drogim kamieniem - szczawiany! Kiedy kwitniesz, cuchniesz amoniakiem i ściągasz muchy!"  (str. 54, 55)
"Odkryłem to niezwykle rzadkie wino wraz z jednym z moich przyjaciół, kiedy łowiliśmy ryby w pobliżu wrzynającego się w Balaton półwyspu i szukaliśmy właściwego wina dla naszych karpi i sandaczy. Opactwo w Tihany uprawiało ten szczególny gatunek winorośli na północno-wschodnim zboczu. Nikt nie wiedział dlaczego wino z tej właśnie winnicy miało gorzki, korzenny smak. Można naprawdę zapomnieć o najpiękniejszych obrazach Luwru, kiedy skosztuje się sandacza w maśle z sałatką pomidorową i popije owym gorzko-korzennym winem." (str. 61)
Na koniec garść praktycznych tudzież uroczych cytatów:
"(...) wina z Egeru, głównie czerwone, mogą być pite na każdą okazję. Można je pić samotnie i w towarzystwie, do posiłku, w święta i dni powszednie, zawsze będą bez zarzutu. Kiedy piję wino z Egeru, natychmiast zaczynam śnić o wielkich i heroicznych czynach." (str. 63)
"Wino w zasadzie najbardziej lubi rybę, i to pod każdą postacią. Ryba podnosi smak wina, niczego nie odbiera, jest uzupełnieniem jak żółć z błękitem, czy też czerwień z zielenią." (str. 70)
"Piciem rządzi właściwie jedno jedyne prawo: pić można kiedykolwiek, gdziekolwiek, o każdej porze i byle jak!" (str. 75)
"Jeśli jesteś samotny, poza domem, szukaj perspektywy, bo wino lubi wysokość i piękną panoramę. Jeśli jesteś w domu, nakryj stół obrusem, bo tylko barbarzyńcy wystarczy cerata. Zawsze przegryź coś przed piciem, na przykład kilka orzechów włoskich lub laskowych, migdały czy też słodkie kasztany. Orzechy, migdały i kasztany zawierają olejki, które wydobędą smak wina. Uroku dodadzą piciu chryzantemy, żółte, białe lub fioletowe, ustawione jesienią na stole, w wazonie. Zapamiętaj to koniecznie!" (str. 76)
"W każdym przyzwoitym domu, w którym naprawdę szanuje się wino, powinno być co najmniej dwadzieścia rodzajów kieliszków, od pięćdziesiątki na tokaj poczynając, a na półlitrowym kończąc. Innego kieliszka należy używać przed południem, a innego po południu. Uczestnicy nudnych narad i długich konferencji powinni dostawać półlitrowy puchar, aby pijąc powoli, dotrwali do końca zebrania." (str. 80)
"Gdyby jakaś kobieta zapytała mnie, co ma zrobić żeby być piękną, odpowiedziałbym jej: wyjdź na słońce, kochanie, tylko to jest piękne, co znajduje się w blasku słońca." (str. 82)
"Starożytni Grecy wiedzieli, że najgłębiej skrywaną cechą istoty kobiecości jest chęć spełnienia seksualnego. Kiedy jednak upojone pożądaniem kobiety rozpoczynały daleko w górach swój szaleńczy taniec ku czci Dionizosa, wtedy mężczyznom nie wolno było podejść nawet w pobliże. Jeśli ktoryś złamał ten zakaz, bywał rozrywany na strzępy. Tu odbywał się wyższy stopień miłosnej ekstazy, w której mężczyzna jest zbędny, niepotrzebny. Pałający czerwienią żar dochodzi bieli, przybiera formę wyuzdanego odurzenia, każe złożyć siebie w ofierze, staje się religią.
Z tej religii można czynić miłość. Bez tego żarzącego się ognia, my, mężczyźni, całe życie trzęsiemy się z chłodu. Jest nam zimno. Ale głosimy publicznie i wmawiamy niewiastom, że wszystko, co czynimy, ma na celu ich dobro, że wszystko jest dla nich. Jedne się tylko uśmiechają, inne uwierzą." (str. 86-87)

To co, napijemy się wina? :-)




Wpis bierze udział w wyzwaniach:

- "Celuj w zdanie" na blogu Sylwii P. "Tu się czyta!",


-"W 200 książek dookoła świata".



"Polak Węgier - dwa bratanki..."


(podkreślenia i wytłuszczenia w treści cytatów sa mojego autorstwa)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...

(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...